|
Arabika |
|
Administrator
Dołączył: 26 Cze 2008 Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
|
|
|
|
|
Wysłany: Sob 21:54, 25 Kwi 2009
|
|
Koń: Arianin
Rodzaj treningu: crossowy
Jeździec/Trener: Chocky
Czas: 80 min
Wysiadłam z mojego małego, rozwalonego już fiacika i udałam się wydreptaną dróżką do stadniny Star Horses. Założyłam plecak na jedno ramię i zamyślona weszłam przez duże drzwi. Dzisiaj potrenuję Młodego, nie było go w boksie, stał przywiązany przy ścianie, Arabika zaczęła go czyścić.
-Cześć, sory że tak długo...- Nie dała mi dokończyć bo powiedziała wesoło:
-Spoko, już prawie skończyłam go czyścić.
Wzięłam od Arabiki szczotki i przejechałam po jego skarogniadej sierści. Arianin miał naprawdę cudną maść, na zabiegach pielegnacyjnych był dość znudzony, stał z zwieszoną głową. Złapałam za kopystkę i wzięłam pierwszą nogę. Miał tam wielkiego kamyka, którego trudno było wyjąć. Po trudnych zmaganiach z jego kopytami poszłam po rząd i osiodłałam go.
***
Założyłam kask i wyprowadziłam konia na zewnątrz, dopięłam popręg i wsiadłam z schodków. Wyregulowałam strzemiona i dałam sygnał do ruszenia do przodu. Postanowiłam że trochę pojeżdzę na maneżu, a potem pojadę na plac crossowy. Wjechałam na ścianę i postanowiłam trochę poznać się z koniem. Poklepałam go po szyji i złapałam wodze na kontakt. Wyjęłam nogi ze strzemion i nakierowałam konia na woltę.
Koń posłuchał grzecznie, ale jeszcze raz powtórzyłam to ćwiczenie. Arianin był bardzo spokojny, nakierowałam jeszcze na drąga. Co mnie bardzo zdziwiło, przejechał go niedbale. Spróbowałam jeszcze raz, ale efekt nie był o wiele lepszy, spróbowałam jeszcze kilka razy, wychodziło coraz lepiej. Postanowiłam go rozgrzać, ruszyłam kłusem na długiej ścianie, na krótkiej przeszłam do stępa i tak w kółko, po 15 minutach Ar się rozgrzał, więc ruszyłam ożywionym kłusem, odrazu wystartował do przodu.
-Dobry konik-Pochwaliłam skarogniadego konia. Po 4 przyjemnych kółkach kłusa, najechałam na kawaletki cały czas pilnując tępa. Dałam mocniejszą łydkę a koń przeszedł dobrze, nie zżócając żadnej belki. Postanowiłam już pożądnie go rozgrzać i skoczyć zwykłą stacjonatę przed pójściem na tor crossowy, dobrze. Najazd, najazd...Gdy Młody zobaczył przeszkodę ruszył galopem do przodu jak opentany i przeskoczył ją bez problemu, a to znaczy, ze jest gotowy Smile W narożniku zagalopowałam, koń ruszył spokojnie do przodu, dałam mu łydkę i odrazu się ożywił. Strzelił dwa razy z zada i dalej galopował. Przeszłam do stępa i opuściłam menaż.
NA PLACU CROSSOWYM
Wjechałam na plac crossowy. Szczena mi opadła, ile tu było różnych przeszkód. Arianin widząc kłodę ruszył galopem do przodu, zatrzymałam go i wjechałam między startowe chorągiewki, jednak nie przejedziemy odrazu całego toru, dałam sygnał do zagalopowania, koń ruszył do przodu przyjemnym galopem, jednak gdy zobaczył kłodę, zaczął przyspieszać. Zaczęłam robić wolty, aż się nie uspokoił. Gdy zaczął zwalniać jeszcze raz najechałam na kłodę (na początek 50 cm). Skoczył przez nią z dużym zapasem. Najechałam jeszcze raz, wyszło cudnie. Koń, wyginał się jakby był zawodowcem :> Puściłam go galopem na grzybka, zatrzymał się i zaczął cofać. dałam mu sygnał do przodu, oswoiłam go z "dziwnym czymś" i spróbowałam jeszcze raz skoczyć. Nie wyszło najlepiej ale zostawiłam już tą przeszkodę. Zagalopowałam na jeszcze dziwniejszą przeszkodę "stół" bez problematycznie. Pogłaskałam go ppo szyji w galopie i przeskoczyliśmy jeszcze przez płotki i wyższą kłodę. Gdy w oddali Ar zobaczył wodę lekko się zawachał, dałam mu łydkę i poklepałam. Woda była dość płytka. I postanowiłam kończyć już trening, jeszcze tylko jedno...Grzybek. Siadłam pożądnie w siodło gotowa na bunt ze strony Arianina, ale nie Wink Przeskoczył gładko, wylądował i bryknął z zadowolenia. Obruciłam się i zobaczyłam że to nie ten grzybek, na którego miałam najechać. Był to 120 cm grzyb! Poklepałam go i przeszłam do kłusa. Wjechałam przez dużą belkę i przeskoczyłam przez mały płotek. Po 15 minutach przeszłam do stępa, dałam luźne wodze i wyjechałam na maneż. Zeszłam i zdjęłam siodło i weszłam na niego na oklep, przytuliłam go i tak jechałam kilka minut. Arianin był cały spocony. Zeszłam z niego, Arabika już czekała. Wzięła siodło a ja wałacha
***
Rozsiodłałam go do reszty, rozczyściłam i zrobiłam mały masazyk. Ojej! Już 20:15? Pożegnałam się z nimi i poszłam do domu
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|